Czy jesteś we właściwej łodzi? ...czyli o stałości Bożej nawigacji
Wielokrotnie przechodziłem i przechodzę trudne momenty związane ze służbą, w której działam. Mają one związek z okolicznościami, z przeciwnościami, a czasem ze zniechęceniem czy z przemęczeniem.
Nierzadko zastanawiam się kim ja jestem, że ośmielam się mówić innym, jak się rzeczy mają lub jak powinny się mieć. Jakie ja mam wejrzenie w to, jak zachowywać się powinien Boży mężczyzna, skoro sam robię... i tutaj pojawia się cała lista niewłaściwych zachowań, niewłaściwych myśli i niewłaściwych motywacji.
Często przyglądam się temu, co na przestrzeni lat udało mi się zorganizować, dopiąć, osiągnąć i niestety często dochodzę do wniosków, że to za mało, nie tak czy niewystarczająco dobrze.
Tak więc moja nawigacja, pokazująca mi gdzie jestem i dokąd zmierzam, szwankuje bardzo często.
I kiedy mam już dosyć, Bóg używa różnych sposobów, żeby przypomnieć mi, że w mojej podróży Jego nawigacja zawsze działa bez zarzutu. Mam sobie tylko przypomnieć Kim ON jest oraz czy jestem w łodzi, do której to ON mnie zaprosił. I mam pamiętać, że w Jego łodzi nic złego mi się nie stanie (choć mogę się poobijać), bo to Jego łódź.
Poniższe rozważanie Włodka Tasaka było takim właśnie przypomnieniem o Bożej nawigacji i pytaniem czy jestem we właściwej łodzi, w łodzi Jezusa.