Wychowuję dzieci w wolności od religii - dlaczego uważam, że to nieprawda?

Od kilku lat coraz więcej znanych ludzi deklaruje, że nie chrzczą swoich dzieci dając im wolność wyboru religii, kiedy dorosną. Rzecz dotyczy najczęściej osób, które nie są powiązane z ewangelikalnym protestantyzmem (którego częścią jest moja rodzina), a więc większość (a może i wszystkie) z nich deklaruje faktyczne odejście od katolicyzmu. Dlaczego uważam, że sformułowanie "wychowuję dzieci w wolności od religii" jest fałszywe? Kilka refleksji poniżej.

Magda Mołek - zdjęcie z linkowanego artykułu

Wolna ręka w kwestii duchowości

W artykule, który był linkowany na pierwszej stronie Wirtualnej Polski popularna prezenterka dzieli się decyzją, że postanowiła wraz z mężem dać dzieciom wolną rękę w kwestii duchowości.

"Mi nie dano możliwości takiego decydowania o sobie, więc ja chcę to dać moim dzieciom" - zdradza popularna dziennikarka.

Postawa zapewnienia "wolności wyboru religii" albo "wolności wyboru lub odrzucenia duchowości" staje się coraz popularniejsza także wśród moich znajomych oraz ich znajomych. Najczęściej są to osoby będące nominalnymi katolikami, które jednak nie identyfikują się z Kościołem Rzymskokatolickim.

Kiedy przyjrzeć się bliżej - przynajmniej w odniesieniu do wspomnianych moich znajomych i ich znajomych - okazuje się, że w pewnych sensie ich wybór jest bardzo podobny do mojego wyboru odnośnie dzieci, chociaż jestem postrzegany jako osoba bardzo religijna (pomijając, że to określenie jest dalece nietrafione, ale to temat na inny wpis). Ale z innej strony ich wybór jest dramatycznie różny od mojego. Ale po kolei.

Wolność od duchowości czy od Kościoła Rzymskokatolickiego?

Czytam wypowiedzi także innych celebrytów, którzy atakują z pierwszych stron największych portali albo z wortali parentingowych. I tak np. celebrycka para Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan także deklaruje, że nie mają zamiaru chrzcić syna z powodu afer pedofilskich, stanowiska wobec in vitro i zaangażowania politycznego kleru.

Nie myślimy o chrzcie. Za dużo rzeczy dzieje się w Kościele, takich, które nam się nie podobają. Na razie nie chcemy i nie będziemy chrzcić naszego syna.

Aktorka Anna Mucha także odżegnuje się od tradycyjnej religijności katolickiej.

Ania nawet nigdy nie myślała o ślubie kościelnym, bo kłóciłoby się to z jej poglądami religijnymi. Dokładnie tak samo podchodzi do chrztu córki - stwierdził anonimowy rozmówca jednego z tabloidów.

Jednakże w wywiadzie dla portalu Racjonalista aktorka nie pozostawiła żadnych złudzeń - zapytana czy wierzy w zjawiska i byty nadnaturalne odpowiedziała krótko, że nie. Pytana czy uważa, że religia jest społecznie korzystna lub niezbędna odparła w swoim stylu, że "jak opium — niezbędne niektórym".

Swoją drogą ciekaw jestem czy pani Anna Mucha świadomie odwołuje się do słów Karola Marksa, jednego z ojców komunizmu, a więc systemu, którego implementacje z założenia nie dawały wolności wyboru.

Znany aktor Tomasz Karolak także jasno deklarował, że chce zapewnić swojej córce wolność wyboru. Tak przynajmniej twierdził jeden z jego znajomych w wywiadzie dla popularnego tabloidu.

Tomek nie chce Lenie niczego narzucać. Chce dać jej wolność wyboru, możliwość podjęcia decyzji, kiedy dorośnie - wyznał kolega aktora.

zdjęcie z profilu aktora na Instagramie

Ponoć jednak jakiś czas później dzieci pana Tomasza zostały ochrzczone. Nadal jest to informacja z tabloidu, więc nie gwarantuję jej prawdziwości. W innym wywiadzie aktor stwierdził coś, co czasem ja mówiłem jako ateista udający agnostyka.

Wierzę, że Chrystus umarł na krzyżu, pewnie chciał uwiarygodnić to wszystko, co głosił. Jednak ze zmartwychwstaniem mam problem

Pomijając, że sugestia, że Jezus umarł na krzyżu, bo chciał uwiarygodnić swoje nauki ukazuje go jako oszusta lub megalomana, to jednak daje szansę, że pan Karolak prezentuje jakąś duchowość. Jakąś.

Część powyższych uzasadnień dla wyboru religii przez dzieci w przyszłości wydaje się być zatem osadzona w kontrze do Kościoła Rzymskokatolickiego, a część w światopoglądzie mniej lub bardziej ateistycznym.

Czy naprawdę dajecie wolność od religii?

Kiedy czytam takie deklaracje powstaje w mojej głowie pytanie czy rodzice deklarujący wychowanie bez religii naprawdę w to wierzą czy świadomie zatajają prawdę.

Można przyjąć, że przy podejmowaniu decyzji kierujemy się naszym systemem wartości. Uważamy, że coś jest wartościowe lub bezwartościowe, coś jest dobre, właściwe i cenne albo złe, niewłaściwe i niewarte ceny (wysiłku, czasu, emocji). Można więc przyjąć, że ateizm i teizm jako systemy umożliwiające takie wartościowanie są równie użyteczne przy podejmowaniu decyzji. Podkreślam, że chodzi mi o użyteczność, a nie o ich prawdziwość. Jako ewangelicznie wierzący chrześcijanin uważam, że ateizm głosi nieprawdę, a właściwym fundamentem życia ludzi jest nie tyle teizm co chrześcijaństwo, a dokładniej podporządkowanie życia Jezusowi Chrystusowi.

Ale na chwilę zostawmy treści kryjące się za ateizmem i teizmem, a skupmy się na tym, że oba podejścia umożliwiają podejmowanie decyzji w realnym życiu i to zarówno decyzji codziennych, jak i decyzji o charakterze długoterminowym.

Ilustracja z raportu dotyczącego duchowości w USA (C. by Answers in Genesis)

Weźmy pod lupę sytuację, w której dziecko coś bezprawnie zabrało coś z domu sąsiadów. Dajmy na to, że dziecko ukradło leżący na półce portfel pełen banknotów i kart kredytowych. Przypuszczam, że większość moich znajomych "ateistów" czy "agnostyków" stwierdziłoby, że dziecko zrobiło źle. Tyle, że to nic innego jak narzucanie dziecku światopoglądu rodziców i to bez czekania aż samo dziecko przyjmie taki pogląd jako swój w procesie dojrzewania.

(...) dziecko ukradło leżący na półce portfel pełen banknotów i kart kredytowych. Przypuszczam, że większość moich znajomych "ateistów" czy "agnostyków" stwierdziłoby, że dziecko zrobiło źle. Tyle, że to nic innego jak narzucanie dziecku światopoglądu rodziców.

Z innej beczki, dziecko rodziców deklarujących zapewnienie wolności od religii będąc w szkole wyśmiewa dziecko imigrantów, że słabo mówi po polsku. Zakładam, że jeśli rodzice nie są skrajnymi nacjonalistami, to także uznają, że to jest złe zachowanie. Co więcej, jeśli owi rodzice są skrajnymi nacjonalistami, to może będą uważać, że to dobre zachowanie. Niezależnie od ich oceny, w obu przypadkach mamy do czynienia z narzucaniem dziecku światopoglądu rodziców.

Jeżeli zatem na poziomie praktycznym ateizm i teizm "dają podobne objawy" czyli są fundamentem podejmowanych przez nas decyzji (co jest dobre, a co złe, co należy robić, a czego się wystrzegać), to oba te systemy pełnią funkcję religii. Oczywiście w pewnym sensie, w aspekcie praktycznym.

W takim ujęciu rodzice deklarujący zapewnienie dzieciom wolności od religii wcale tego nie robią. Oni po prostu nieświadomie (albo cynicznie świadomie, lecz bez deklaracji) narzucają swój światopogląd dziecku nazywając to zapewnieniem wolności.

Kilka słów z perspektywy chrześcijanina

Jako ewangelicznie wierzący chrześcijanin oczywiście nie ochrzciłem moich dzieci. Wierzę, że - zgodnie z Nowym Testamentem - publiczny chrzest powinien być publicznym wyznaniem publicznej wiary. Idąc tropem powyższych rozważań Jezus nakazał głosić Jego światopogląd i to jako obowiązek wszystkich Jego wyznawców, a nie delikatną sugestię (Ewangelia Mateusza 28:19-20). 

Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc ich w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem (Ewangelia Mateusza 28:19-20). 

Jako chrześcijanin - a więc wierzący Jezusowi i uznający tegoż Jezusa za Pana mojego życia - nie chcę i nie mogę zapewniać moim dzieciom wolności w kwestii religii. Musiałoby się to objawić tym, że moje "przekonanie o wolności religii dla dzieci" postawiłbym jako ważniejsze od słów Jezusa, co - z biblijnej perspektywy - mocno podważałoby prawdziwość moich chrześcijańskich deklaracji.

Z drugiej strony, jako chrześcijanin wierzę w wolność moich dzieci w kwestii religii. I tutaj także fundamentem dla mnie są słowa Jezusa z Ewangelii Marka 16:16

Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, będzie zbawiony, kto zaś nie uwierzy, będzie potępiony (Ewangelia Marka 16:16).

Wierzę biblijnie, że każda osoba, która świadomie wierzy w Jezusa (tzn. wierzy w Jego Słowa, ufa Mu i stara się być Mu wierna) dostępuje zbawienia i to niezależnie od tego, czego się w życiu dopuściła. Podkreślam, każdy świadomie wierzący Jezusowi jest zbawiony w świetle Biblii. Natomiast ten, kto odrzuca Jezusa, zostaje potępiony. To głoszę jako kaznodzieja i tego nauczam mojej dzieci jako ich pierwszy duchowy przewodnik. Skoro podążanie za Jezusem lub odrzucenie Go jest warunkiem zbawienia lub potępienia, to oznacza, że każdy człowiek dokonuje tego wyboru samodzielnie i w oddzieleniu od innych (w tym od rodziców). W takim znaczeniu zapewniam moim dzieciom wolność wyboru, bo jestem świadom, że nie mogę im narzucić szczerego poddania się Jezusowi.

Co myślę o deklarowaniu wolności wyboru religii przez dziecko?

Uważam, że jeśli rodzice nie przekonują dziecka o słuszności wyznawanych przez siebie zasad, to po prostu nie wierzą szczerze w te zasady. Dotyczy to zarówno zasad o charakterze religijnym, jak i społecznym.

Każdy rodzic narzuca swojemu dziecku swój światopogląd - robi to swoimi czynami albo swoim zaniechaniem.

Dopóki dzieci są małe (cokolwiek to oznacza), to moje deklaracje i mój sposób życia mają na nie wielki wpływ. Z biegiem czasu wpływ ten będzie malał. Ale obserwacje pokazują, że jest szansa na to, iż dzieci będą podzielać mój światopogląd (w tym religijny), kiedy dorosną, jeśli to, co głoszę i to jak żyję będzie spójne. Jak to ktoś kiedyś powiedział, dzieci pójdą raczej za moim przykładem niż za moim wykładem.

Dzieci pójdą raczej za moim przykładem niż za moim wykładem.

...i jako ewangeliczny chrześcijanin tego właśnie się trzymam.

A co z nauczaniem religii w szkole? Bo ten temat wiąże się z "narzucaniem światopoglądu rodziców". O tym napisałem tutaj.


zdjęcie Magdy Mołek z Pudelka (fot. AKPA)

Wybaczcie źródło pierwszego artykułu, ale na Pudelka przekierowało mnie z głównej strony WP.PL (trochę obciach cytować Pudelka, więc się tłumaczę 😉)

Oryginalny artykuł z wypowiedzią Magdy Mołek linkuję tutaj, a artykuł o innych celebrytach, którzy ogłosili, że nie chrzczą swoich dzieci linkuję tutaj.


Jeśli podoba się Tobie to, co piszę, to postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie obchodzę Halloween? ...i dlaczego uważam, że chrześcijanie nie powinni tego świętować?

Religia w szkole z perspektywy protestanta